Wyprawa trwała 37 dni (od 11.08.2016 do 16.09.2016)
Ilość osób: 4 (Ania, Michał, Wojtuś, Adaś)
Podczas wyprawy używaliśmy różnych środków lokomocji, tak przedstawiają się statystyki:
– rowerem 1350 km (40%)
– ośmioma pociągami 1060km (32%)
- Katowice – Bohumin (80km)
- Ostrava Svinov – Praha (343km)
- Praha – Rybnik (215km)
- Tiefencastel – Thusis (13km)
- Lecco – Milano (48km)
- Bratysława – Čadca (234km)
- Čadca – Skalité (13km)
- Zwardoń – Katowice (112km)
– autokarem 950km (28%)
– autem 2km (0%)
W sumie rowerami przejechaliśmy przez 6 państw:
- 3 z nich stanowiły zasadniczą część wyprawy:
Austria
Szwajcaria
Włochy
- kolejne 3 państwa stanowiły niewielką część wyprawy:
Czechy
Niemcy
Słowacja
MAPKA Z TRASĄ (czasem potrzeba chwilkę poczekać zanim się mapka załaduje):
|
rower | |
|
pociąg | |
|
bus | |
|
projekt trasy |
|
miejsca noclegu |
mapka wyprawy w osobnym oknie na pełnym ekranie – kliknij
UWAGA: kliknij na fotografię, aby otworzyć mapkę (google maps) z lokalizacją zrobienia fotografii:)
Nie wiem czy się z nami zgodzicie, ale my mamy przekonanie, że każda wyprawa tak naprawdę zaczyna się już w głowie, a nie jak mogłoby się wydawać na siodełku obładowanego bagażami roweru. Dlatego zanim przejdziemy do relacji z zasadniczej części wyprawy, kilka słów o jej planowaniu.
Pierwsze pytanie na jakie należy sobie odpowiedzieć – gdzie jedziemy tym razem? Na tym etapie musieliśmy wziąć kilka istotnych kryteriów pod uwagę. Przede wszystkim bezpieczeństwo dzieci w podróżowaniu – odpowiedź nasuwa się sama: „pojedziemy ścieżkami rowerowymi”. Z wiadomych przyczyn wyprawę po Polsce wykluczyliśmy od razu:) No więc gdzie tu jechać? Wybraliśmy państwa, gdzie ilość ścieżek rowerowych jest niezliczona – Austria, Szwajcaria. Kochamy wysokie górskie przełęcze dlatego trasę zaplanowaliśmy, tak by wspiąć się rowerami na kilka alpejskich przełęczy !!! 🙂 Na poprzedniej wyprawie z Wojtusiem odpuściliśmy przełęcze i to był błąd:)
Niewątpliwie największa satysfakcja z wyprawy jest wtedy, gdy wyjeżdża się spod domu bez korzystania z pociągów czy busów, jednak ze względu na ograniczony czas jakim dysponowaliśmy oraz brak odpowiednich ścieżek rowerowych w Polsce, część trasy pokonaliśmy pociągiem i busem.
W planowaniu trasy bardzo pomocna była stronka www.biroto.eu (szczegóły trasy w tym kilometraż oraz profil z wysokościami są widoczne dopiero po zalogowaniu) oraz szwajcarska stronka http://www.veloland.ch
Projekt trasy wyprawy poprowadzony został odcinkami ścieżek rowerowych:
EURO VELO ?7
z Czeskich Budejowic do Linz
(odcinek od 4303,7km do 4450km)
Traunweg R4 oraz Salzkamergutradweg R2
z Linz do Salzburga
(odcinek od 95,6km do 249,5km)
Mozart-Radweg
z Salzburga do Oberaudorf
(odcinek od 189km do 319km)
Innradweg
R2 z Oberaudorf do Insbruck
R1 z Insbruck do Martina
(odcinek od 326km do 109km)
Via Claudia Augusta
z Martina do Mals
(odcinek od 122,2km do 156,6km)
Val Müstair-Route 27
z Mals do Zernez
(odcinek od 56km do 0km)
Graubünden-Route 6
z Zernez do Thusis
(odcinek od 100km do 25,4km)
Graubünden-Route 6
z Thusis do Bellinzona
(odcinek od 25,4km do 125,2km)
Duża część naszej trasy pokryła się z kilkoma odcinakami trasy pielgrzymkowej Jacobsweg.
RELACJA Z WYPRAWY (w telegraficznym skrócie)
Pogoda dopisała – w większości słonecznie i ciepło, tylko kilka razy chowaliśmy się przed deszczem. Noce w Alpach dość chłodne – jednak namiot, śpiwory, karimaty łączone ze sobą suwakami oraz koc z folią termiczną zdały egzamin:) Odczucie temperatury w upalne dni w Alpach nie było uciążliwe – na wysokościach ochłodę dawało chłodne powietrze. Różnicę odczuliśmy gdy zjechaliśmy z Alp w miejscowości Chiavenna we Włoszech (miasto położone u podnóża Alp na wysokości 320m n.p.m.) – żar lał się z nieba – i tak już zostało do końca naszego pobytu we Włoszech. Dodatkowe zadaszenie do przyczepki chroniące przed słońcem Michała konstrukcji zdało egzamin w 100% 🙂
Największy dzienny dystans rowerem: 71km (28.08.2016)
Najwyżej rowerami wjechaliśmy na wysokość 2315m n.p.m.
Największe pokonane dzienne przewyższenie było w dniu (07.09.2016) wjazdu na przełęcz Splügenpass 1167m = 2117m – 950m; Zillis Reischen (950m n.p.m.); przełęcz Splügenpass (2117m n.p.m.)
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Norbertshöhe (1405m n.p.m.) – patrz wpis 31.08.2016
- przełęcz Forno (niem. Offenpass, wł. Passo del Forno, rom. Pass dal Fuorn) (2149m n.p.m.) – patrz wpis 02.09.2016
- przełęcz Albulapass (2315m n.p.m.) – patrz wpis 04.09.2016
- przełęcz Splügenpass (2117m n.p.m.) – patrz wpis 07.09.2016
Najbardziej gościnnym krajem była Austria (najmniej noclegów płatnych).
Statystyki noclegów:
- 13 razy spaliśmy w namiocie nieodpłatnie (w tym 12 razy na placu u gospodarza)
- 11 razy spaliśmy w namiocie odpłatnie (w tym 10 razy na campingu)
- 7 razy spaliśmy u gospodarzy w domu 🙂
- 3 razy spaliśmy w hostelu (przymusowy 3 dniowy postój w Ostrawie)
- 1 raz spaliśmy w busie w drodze do Bratysławy
W trakcie podróży trafiliśmy na wspaniałych ludzi – część z nich udało nam się uwiecznić na zdjęciach, poświęciliśmy dla nich jedną z podstron – patrz galeria ludzi życzliwych 🙂
Najbardziej ciekawscy oczywiście byli Włosi. Wielu wkładało głowę do przyczepki:)
Najbardziej męcząca wyprawa, a jednocześnie najwolniejsze tempo.
Michał schudł na wyprawie 2kg, Ania przytyła prawie 3kg (wcale nie dlatego, że woziła w swojej sakwie ciastka i inne słodkości, które jadła garściami, po prostu mięśnie muszą ważyć;))
Adasiowi w czasie trwania wyprawy wyszły 2 zęby.
Najczęstsze przyczyny awantury w przyczepce: o pieluchę tetrową do przytulania (jak druga się zawieruszyła), rozpychanie się Wojtka, w celu znalezienia wygodnej pozycji do spania, wyrywanie przez Adasia przekąsek Wojtusiowi.
Najczęstsze powody nieplanowego zatrzymywania się: awantura w przyczepce, płacz (głód, chęć brykania itp.), sprawdzanie temperatury w przyczepce (kiedy świeci słońce w środku jest efekt szklarni, trzeba pilnować, by nie przegrzać dzieciaków) i częste spryskiwanie spryskiwaczem, poprawianie główek podczas spania.
Rzeczy, które zostały uszkodzone na wyprawie:
- bębenek kasety koła tylnego w rowerze Michała – musieliśmy kupić nowe tylne koło w Linz’u za 75€ (18.08.2016)
- wypadło szkło w okularach Michała (28.08.2016), niestety od tej pory widoki Alp nie były już takie kryształowe dla Michała (okulary zostały naprawione dopiero po powrocie)
- gniazdo zasilania w komórce Ani (25.09.2016)
- pękł 1 aluminiowy segment stelaża namiotu (11.09.2016)
Rzeczy które zostały zgubione: termos, smoczki, kilka zabawek, nóż kuchenny, kocyk, zapięcie do roweru.
Urazy jakich doznaliśmy:
- Michał w Pradze (15.08.2016) na stromym podjeździe podczas schodzenia z roweru zawadził nogą o zadaszenie przyczepki w wyniku czego stracił równowagę i upadł na lewe biodro – na szczęście po około tygodniu ból ustąpił.
- Ania przy prędkości około 2 km/h przewróciła się w miejscowości Völs (Austria) 27.08.2016
- Wojtek przeciął sobie skórę na kostce lewej nogi – puszką z konserwy rybnej (03.09.2016)
- Adaś codziennie zdobywał przynajmniej jedno zadrapanie
ani razu nie złapaliśmy gumy:)
Najlepsze place zabaw: Wszędzie podobnie, w Szwajcarii czasem były skrzynie z zabawkami, za to piaskownice tragiczne – Szwajcarzy nie mają piasku, dzieci bawią się w czymś w rodzaju kociego żwirku 🙂
Najlepsze jedzenie (chleb, mleko i jego przetwory, mięso, ciastka i czekolady) poza chlebem wszędzie lepsze niż w Polsce, na Słowacji i w Czechach mają pyszne chleby (zazwyczaj z kminkiem), za to w Szwajcarii pani w sklepiku żywcem z komuny (tak, tak, w Szwajcarii) sprzedała mi zamrożony chleb oferując, że go rozmrozi w piekarniku. Kiedy zapłaciłam, powiedziała, że se na słońcu położę, to szybko rozmarznie:):):)
Wzdłuż wszystkich ścieżek rowerowych co jakiś czas była dostępna pyszna, chłodna, pitna woda z kraników, która dawała orzeźwienie:)
Ze względu na dużą ilość noclegów płatnych oraz pobyt w Szwajcarii i korzystanie z przejazdów pociągami i autokarem była to najdroższa z dotychczasowych wypraw.
Choć cel trasy nie został zrealizowany to i tak wyprawę zaliczamy do udanych 🙂 Najładniejsze przełęcze (francuskie) niestety nie zostały zdobyte, jednak nasyciliśmy się tymi widokami, które było nam dane podziwiać 🙂