ptaszki, kropki i znaki zapytania

Od początku na tej wyprawie coś szło nie tak. Chociaż tereny dość płaskie ostatnio, to i tak dalej mamy pod górkę. Dziś byliśmy w wielkiej kropce. Zastanawialiśmy się, czy iść na pociąg jadący na wschód, czy do pensjonatu, czekać, aż załatwimy auto na powrót.
Rzecz dotyczy Wojtusia, który jest lękliwym dzieckiem, bynajmniej, nie trzymanym pod kloszem. Wyprawa nasiliła w nim dziś jego dziecięce lęki do takiego stopnia, że nie można było nic robić, prócz jechać. Bał się o WSZYSTKO, co zostało wyciągnięte z roweru, że zapomnimy albo ktoś weźmie, kazał nam ciągle trzymać rowery, a najbardziej bał się o Adasia, nie pozwolił postawić go na ziemi, bał się, że pójdzie gdzieś. Towarzyszyła temu panika, krzyki i przeraźliwy płacz, tak długo, dokąd nie ruszyliśmy. Myślę, że to brak osobistej przestrzeni, jaką jest dom. Dlatego też, tylko przyczepka – namiastka domu, dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Po południu poszliśmy na plac zabaw (ogrodzony, więc zamknięta przestrzeń) i jak ręką odjął. Przy szukaniu noclegu też wszystko ok.
Tak więc wyprawa stanęła pod wielkim znakiem zapytania. To czy dalej będziemy zaznaczać w kalendarzu przejechane dni, zależy od tego, czy lęki się powtórzą. Nic na siłę. Wiem, że długo, ale inaczej sie niee dało. A co do zdjęć, Michał będzie próbował dalej jutro, bo bez tego prowadzenie bloga o podróżowaniu mija się z celem.
Pozdrawiamy wytrwałych:)

One thought on “ptaszki, kropki i znaki zapytania

  1. zebona

    Moze jakiś gorszy dzien Wojtusia- przecież kazdy z nas tak czasami ma 🙂 oby do przodu- trzymam mocno kciuki i z niecierpliwością czekam na kolejne wiadomości od Was 🙂 nawet te bez zdjęć 🙂 pozdrawiamy. Buzki dla chlopakow 🙂

Dodaj komentarz